Ah pomiodry. To moje ulubione warzywo. Uwielbiam je w każdej postaci, a szczególnie teraz w sezonie kiedy mamy dostęp do pysznych, krajowych, pachnących i do tego smakujących iście niebiańsko. W wersji suszonej używam ich do makaronów, sporządzania pasty czy domowego pesto, jako dodatek do mięs i sałatek czy po prostu bezkarnego wyjadania prosto ze słoika. W tym roku podjęłam się własnoręcznego suszenia po raz pierwszy. Tradycja suszenia pomidorów pochodzi z północy Włoch i odbywa się na słońcu. Niestety nasz klimat nie pozwala na takie fanaberie i musiałam poradzić sobie w inny sposób. Proces jest dość czasochłonny natomiast efekt i radość z samodzielnie wykonanego przetworu nie do opisania.
Przepis na cztery słoiki po 300 ml
SKLADNIKI:
- 4 kg pomidorów podłużnych
- około 1 l oleju
- 0,5 kg cierpliwości w oczekiwaniu
- przyprawy (według preferencji u mnie – czosnek niedźwiedzi oraz lubczyk)
- czosnek
- sól
PRZYGOTOWANIE
- Pomidory kroimy na połówki a potem wydrążamy gniazdo z pestkami, następnie solimy. Układamy dość ścisło (sporo zmniejszą swoją objętość po leżakowaniu w piekarniku) na blaszce wyłożonej papierem lub folią.
- Suszymy w piekarniku z lekko uchylonymi drzwiczkami nastawionym na 100 stopni C. przez – uwaga, uwaga – 6 godzin. W tym momencie możemy podjadać te 0,5 kg cierpliwości 🙂
- Wysuszone pomidory wkładamy do słoików z ząbkiem czosnku oraz dowolnymi przyprawami i zalewamy ciepłym (nie gorącym, by nie dopuścić do usmażenia) olejem. Zakręcamy słoiki i ustawiamy do góry dnem przez co same się zawekują.